Niecodzienny gość

Dzisiaj porozmawiamy z Andrzejem Wajdą, znanym reżyserem, który w 2004 roku wyreżyserował sztukę Makbet Wiliama Szekspira. Panie Andrzeju, wszyscy fascynaci teatru oczekiwali na Pański spektakl, na początek naszej rozmowy, zapytam, czy odczuwał Pan swojego rodzaju presję ze strony publiczności?

A.W.: Spotkałem się z głosami, że mój spektakl jest oczekiwany ze sporym napięciem, ale przyznam się szczerze, że nie brałem za bardzo tego pod uwagę. Starałem się przekazać sztukę Makbet tak, by każdy z odbiorców zrozumiał jej sens, jej sedno, żeby każdy wyciągnął odpowiednie wnioski. Myślę, że to się udało, aczkolwiek ocenę pozostawiam Państwu.

Dz. Mogę powiedzieć za siebie, że się udało. Ale oczywiście, czekamy również na głosy naszych widzów. Pomówmy trochę o scenografii, jest ona zanurzona w czerni, to wiodąca barwa przedstawiania, skąd pomysł właśnie na takie otoczenie, taką barwę, generalnie utrzymywanie ciemnych tonów?

Makbet

A.W. Makbet to sztuka o zbrodni i karze. Jak inaczej przedstawić tę tematykę bez użycia czerni? W moim odczuciu się tego po prostu nie da. Sztuka może wydawać się przygnębiająca, ale przecież o to chodzi, bo jak inaczej mamy odbierać temat Makbeta, którym jest seria zabójstw głównego bohatera. Rola koloru jest znacząca, to muszę przyznać, pozwala ująć całość w metaforę sumienia. Czerń sceny ma ilustrować ciemną duszę Makbeta, jego sumienie, którego przecież nie ma, w końcu jest zabójcą, i nie zaprzestaje swoich haniebnych czynów, jak wiemy z utworu Szekspira, aż do samego końca.

Dz. To prawda. Jednak moją uwagę, najbardziej przykuły stroje wojskowe, a mianowicie zestawienie ich ze średniowiecznymi mieczami. Współczesne stroje, a średniowieczne miecze. Dlaczego?

A.W. To moja fantazja, po prostu. Pewnie nie jeden odbiorca, tak jak Pani, jest zszokowany trochę tym zabiegiem. To nie było moją intencją, a po prostu miałem za cel trochę pofantazjować i poeksperymentować. Nie ma w tym większej filozofii.

Dz. Przyznam, że bardzo mnie to zszokowało i zadziwiło. Docierały do Pana głosy, że to nieodpowiednie, niestosowne, czy raczej nie było echa ze strony widzów, jeśli chodzi o ten fragment sztuki?

A.W. Słyszałem w mediach takie doniesienia, ale nie przejmuję się tym, jestem reżyserem, stworzyłem tę sztukę i chciałem wprowadzić coś nowego, odbiegającego od standardów. W końcu czymś trzeba się wyróżnić, prawda?

Dz. Zgadza się, więc już nie drążę tego tematu. Jeśli Pan pozwoli porozmawiajmy o zmianach, a mianowicie: zredukował Pan pewne obrazy, na przykład scenę ucieczki Lady Makbet przed mordercami, która w Pańskiej sztuce zostaje schwytania i wyniesiona. Czy to dobry pomysł, żeby trochę modyfikować treść i wprowadzać w błąd czytelnika? Odbiorcą mogą być na przykład maturzyści, którzy nie zdążyli przeczytać lektury…

Spektakl nie jest zamiennikiem lektury

A.W. Proszę pamiętać, że spektakl nie może zastąpić lektury dzieła, to nie jest coś w rodzaju zamiennika, może być jedynie uzupełnieniem. Nie rozumiem więc tego zarzutu, że coś nie jest zgodnie z treścią lektury Szekspira. Autor spektaklu ma prawo do pewnych modyfikacji, i ja też takie wprowadziłem, choć pamiętajmy, że nie ma ich zbyt wiele, to tylko poprawki, korekty, całość dzieła, sens tego utworu jest oddany, na czym najbardziej mi zależało.

Dz. Zgadzam się z Panem. Zatem maturzyści, czytajcie lektury, a dopiero potem obejrzyjcie spektakl Andrzeja Wajdy. Jak już rozmawiamy o treści, to proszę jeszcze powiedzieć, dlaczego spektakl ma formę skróconą?

A.W. Mamy w teatrze około dwóch godzin na spektakl, gdyby trwał dwa razy dłużej, byłoby to trochę nużące. A poza tym, nie chodziło mi o ukazanie całości, a raczej fragmentu, dużego fragmentu, ale jednak fragmentu, i przekazanie istoty dzieła.

Dz. Jak Pan oceni grę aktorską? Przyznam, że spotkałam się z takim stwierdzeniem, że nie oddali emocji, o których chodziło Szekspirowi. Czy jest Pan zadowolony z obsady, czy wprowadziłby Pan jakąś korektę?

A.W. Gra aktorska podlega już własnej ocenie, każdy widz będzie miał inne refleksje, w mojej sztuce wystąpili znani aktorzy, którym ufam i wiem, że zawsze mogę na nich liczyć. Ja jestem zadowolony i nie mam żadnego „ale”.

Dz. W Pańskiej sztuce można zauważyć wyraźny rytm, konstrukcja całości jest przemyślana, określiłbym ten spektakl jednym słowem „precyzja”.

A.W. Dziękuję. Starałem się dopracować tę sztukę, jak najbardziej. Myślę, że jest to pewnie forma „nowego odczytania” Makbeta, bo jednak nie jest to kalka z dzieła Szekspira. Mam nadzieję, że jeszcze nie raz widzowie powrócą do Makbeta w moim wykonaniu, jest dostępny w Internecie, więc można oglądać do woli.

Dla kogo jest ten spektakl?

Dz. Na pewno nie jeden z nas skorzysta, no to na koniec, niech Pan zachęci młodego człowieka do włączenia spektaklu w reżyserii Andrzeja Wajdy.

A.W. To sztuka nie tylko dla młodych, może ją obejrzeć każdy z nas. Szczególnie polecam ją maturzystom, bo wiem, że to lektura, która pojawi się na egzaminie dojrzałości, w zasadzie to może się pojawić, bo przecież nie musi. Wydaje mi się, że Makbet nas czegoś uczy, aby nie podążać ślepo za rządzą władzy, aby reagować rozsądnie, nie mieć przysłowiowych klapek na oczach, po prostu racjonalne działanie. Myślę, że ten moralizatorski wydźwięk sztuki jest najbardziej przekonujący, to nie jest „sucha” sztuka, ale coś, co naprawdę może wnieść sporo do naszego życia i czegoś nas nauczyć, przede wszystkim pomyślmy, czy postępujemy właściwie, czy przypadkiem nie zatraciliśmy się w dążeniu do celu, nie patrząc na innych.

Dz. Bardzo wymowne słowa, zdecydowanie przekonujące. Dziękuję Panu za rozmowę, gratuluję wspaniałej sztuki i polecam Państwu oczywiście do niej zajrzeć. Dziękujemy!

Jak wygrać każdą dyskusję?